Nie, nie skaczesz. Wychodzisz za to z domu i już myślami jesteś gdzieś nad morzem, przykładowo, niechaj to będzie Gdańsk, spostrzegasz siebie, jak spogląda na ciebie Zatoka, dumasz, ona niczego nie musi, identycznie, jak zwierzęta, bo jak zagrożenie to albo walka, albo dezercja, a ty wszak musisz bez przerwy walczyć, stale walczyć… Nie możesz tak beztrosko zdezerterować, zmienić barwy, zaszyć się na obcej ziemi, wieść inne, bezproblemowe życie, nie możesz…
widujesz parę dni później swojego kolegę, z którym wypiłeś hektolitry browara, użalając się przy tych wymęczonych kuflach o swoim życiu. Ale w tym momencie on jest nie do poznania, zbliża się gładko, ma szczeście na twarzy. zaskakuje cię to, gdyż chociaż ma więcej nieszczęść niż ty nie sprawia wrażenia człowieka zmęczonego przez życie. Pytasz, co się wydarzyło. On po chwilowym zawahaniu mówi, że ktoś mu pomógł, nie kochanka, nie podwyżka, nie zwycięstwo w totka. Pomogła mu wizyta u lekarza psychologa – u psychologa. Przez moment nie wierzysz w to, co usłyszałeś, powtarzasz sobie w głowie, że to dla słabych, lecz pod naporem argumentów swojego kolegi weryfikujesz tę możliwość.
Kilka dni później oznajmiasz: psycholog (Polecam psycholog mokotów patryk roczon) nie zmienił mojego życia, gdyż sam to wykonałem. pokierował mną jedynie jak przedostać się na jasną stronę mocy, uzmysłowił mi moje problemy, jako mikroskopijne opiłki w nieskończonym wszechświecie, a przede wszystkim uporządkował moje schorowane myśli. Naprawdę czuję się lepiej!